News News

Back

Nasi pracownicy po godzinach

Nasi pracownicy po godzinach

Czym zajmują się nasi pracownicy po godzinach? W tym cyklu chcielibyśmy przybliżyć Wam nasze pasje. Tym razem Elżbieta i Daniel Kabak i ich ogród. W galerii zdjęcia przed i po jego urządzeniu.

Obcowanie z własnymi, przez siebie wyhodowanymi roślinami daje bardzo dużo satysfakcji. Pomimo ogromnej pracy uczy cierpliwości i wytrwałości, zmusza do przewidywania oraz daje wbrew pozorom wiele energii.

Każdy z nas chce i lubi porządek, ład, śliczne ogrody wokół domu, zakładu pracy, miasta.

Cieszymy się, że są parki, ogrody, a w nich zadbane i dostępne dla każdego rośliny. Nie ma chyba osób, które nie zauważą, że gdzieś „coś" zakwitło, czy urosło. Z wielką niecierpliwością czekamy każdego roku na pierwsze sygnały wiosny, czy to będą kwitnące drzewa, krzewy, byliny… Większość nie pyta o gatunek, b wystarczy radość, że jest już wiosna i będzie cieplej, można iść na spacer do parku, do lasu i nie zdając sobie sprawy jak rośliny przyciągają, szczególnie, gdy się je hoduje, uprawia, pielęgnuje. Powstaje symbioza.

Przed prawie 30 laty przed domem, w którym mieszkamy na podwórku rosły jeszcze trzy wiązy. Bardzo piękne, dostojne i wielkie drzewa. Były całą ozdobą tego miejsca. Miejsca gdzie odbywało się wiele spotkań, zabaw dzieci, bo chroniły przed nadmiernym słońcem czy niewielkim deszczem. Wydawało się w tamtych czasach, że niczego już nie brakuje. Ale w miarę upływu czasu oraz podglądania innych posesji zaczęliśmy uzupełniać podwórko o dodatkowe rośliny. Często były to krzewy od znajomych, bo w tamtych czasach przecież nie było takich sklepów ogrodniczych. Sadziło się, więc najbardziej dziś pospolite rośliny jak bzy, świerki, sosny, jodły, daglezje, cisy, żywotniki, jałowce, itp. Dziś patrząc z perspektywy czasu wydaje się nam śmieszne, że wykonywaliśmy wiele prac w tak prymitywny sposób (ale skuteczny), co mimo wszystko już wtedy dawało wiele satysfakcji i nie ma co ukrywać zazdrości innych, tu w znaczeniu bardzo pozytywnym. I dobrze, że zazdrość w tym względzie się pojawiła, bo dzięki niej wzajemnie oddziaływała na polepszenie jakości własnego obejścia. Warto tu przytoczyć, że kiedyś problemem było zwykłe koszenie trawników. Zakładając pierwszy trawnik dokonywałem pobierania darni z dość sporą warstwą ziemi z łąki i na taczce przewoziłem pod dom wokół wiązów. N o i co potem? Trzeba było utrzymać ten założony trawnik, więc kosiłem kosą i nożyczkami. Czy dziś by ktoś to robił? Ja chyba też nie. Pojawienie się na wolnym rynku narzędzi do prowadzenia i dbania o ogrody, materiałów sadzeniowych, spowodowało ogromne zainteresowania ich posiadaniem i urządzaniem.

Widząc jak szybko rozwija się fantazja ogrodów, właśnie pozytywna zazdrość spowodowała dalsze rozwijanie własnego podwórka. To jest tak jak przeglądanie zdjęć w albumie. Wychodząc z domu każde spojrzenie, każdy kolejny krok, każdego dnia to nowy obraz.. Ciągle zachwycający i zmieniający się. Rośliny nie czekają, one są żywe i ciągle się zmieniają. Radość dają pąki, rozwijające się liście i kwiaty, ich wielobarwność, nie mówiąc już o zapachach, których nie sposób opisać, a które swoją wonią przyciągają o różnych porach niewyłącznie owady. Jest to nie tylko romantyczne, ale przede wszystkim ukajające, uspokajające, dające możliwość podładowania własnych akumulatorów w sensie fizycznym i umysłowym. Pewnie, że zajmuje to ogromnie dużo czasu. Ale kto nie poświęcić czasu na własne hobby? Bo każde hobby pokazuje i uczy wytrwałości i konsekwencji w działaniu. Po wielu latach przyjemnie się wspomina jak to wszystko powstawało i się tworzyło. Kiedyś otrzymaliśmy od kolegi leśnika dwa bukszpany w doniczkach, dziś po kilkunastu latach są ogromne i bardzo dekoracyjne. Ale to one dały nam rozsady na wszystkie inne posadzone bukszpany – kilkaset. Pierwszy raz jak przeczytałem w literaturze jak rozmnażać bukszpany (nie było internetu) posadziliśmy w rozsadach około 300 szt. Jesienią (wrzesień) chciałem sprawdzić jak się ukorzeniły, bo przecież prawie wszystkie sporo przyrosły i miały po kilka listków, wyciągnąłem gałązki i co? Korzeni ani śladu. Myślałem, że wielka porażka. Chciałem wyrzucić, ale moja żona, której żal zawsze każdej rośliny, wysadziła ja ponownie w warzywniaku, w niewielkim inspekcie. Co za zdziwienie wiosną i wielka radość, że bukszpany przetrwały i wszystkie były ukorzenione. To one do dziś zdobią nasz ogród w żywopłotach. Podobnie było z innymi roślinami, pozastawiane w domu parapety pozwoliły przetrwać i rozmnożyć wiele odmian roślin. Jednak nie wszystkie rośliny były posłuszne, nie chciały rosnąć. Każdy popełnia błędy. Ale na błędach zdobywa się wiedzę, więc nie można tego traktować jako stracony czas. Ba jak przywoziliśmy nasiona, rośliny z południa kraju, Europy, to niestety nie wszystko się udawało wyhodować. Nawet, jeśli rośliny rosły to radość z nich niestety nie była długa. Już zrozumieliśmy (i chyba wyrośliśmy), że nasz klimat nie pozwoli przenieść radości południowych roślin na nasz grunt. Aczkolwiek niektóre gatunki rosną pomimo przemieszczenia jak mamutowiec olbrzymi.

Każdego wolnego popołudnia, po obiedzie idziemy przed dom i zastanawiamy się, co tu jeszcze zmienić? Bo bardzo częstym błędem, popełnianym przez większość początkujących w urządzaniu własnego ogrodu, było sadzenie zbyt blisko siebie. Wynikło to, co prawda z chęci szybkiego wypełnienia ogrodu roślinami, ale dziś staje się to problemem. I tak siadając sobie w wymarzonym miejscu w ogrodzie przy kominku, popijając kawę, myślę, jak dobrze odpocząć, poczytać gazetkę, książkę… nic z tych rzeczy. Żona spoglądając na rośliny mówi (zwykle cierpliwa w rozmnażaniu) zniecierpliwionym głosem, że trzeba przesadzić tą czy tamtą roślinkę, bo tu za ciasno, nie pasuje itd. I tyle z odpoczynku.

Pozostaje mi tylko wspomnienie jak niewiele miałem pracy po południu, kiedy rosły tylko trzy wiązy, których historia skończyła się przez grzyby – grafiozę wiązów – a szkoda, a może to był sygnał nowego spojrzenia na rośliny i ogród.


Divisions and others

Web Content Display Web Content Display